poniedziałek, 1 września 2014

Syreni Śpiew - warszawski lokal hipsterów i wazniaków

To bar w odrestaurowanym pawilonie z lat 70 na Powiślu. Lokal schowany w parku pośród drzew. Do tego wyjątkowa architektura. Bar jest elegancki klimatyczny, ale pełno tam hipsterów i bananowych studenciaków. Odniosłem wrażenie, że goście są tam spięci, nerwowo się śmieją, udają jacy to są wyluzowani. Jeśli chodzi o whisky to nie ma w ofercie popularnych marek, od których często zaczynało się swoją przygodę z tym trunkiem. Ceny są tam tak wygórowane, że aż śmieszne! 25 zł za browara? Sufit wam na łeb nie spadł, przypadkiem? 40 zł za 200 ml drinka!? Przesadziliście! A i kolejny minus, to dezinformacja: mianowicie piszecie, że wstęp na koncert jest wolny, a potem okazuje się, że wejściówka kosztuje 20 zł. W późniejszych godzinach robi się tam brud, hałas, a barmani w ogóle nie panują nad zamówieniami. Miał być high-flying, a wyszła bucownia, siedlisko próżniaków, szpanerów i drożyzna z marnacją. Polecam jedynie bananom, szpanerom i rozrzutnym kretynkom.